Rejestracja FAQ Użytkownicy Szukaj Forum Radioforum Strona Główna

Forum Radioforum Strona Główna » Inna Muzyka » MORRISSEY & The Smiths Idź do strony Poprzedni  1, 2
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 16:57, 20 Mar 2006
Low
ttmr crew

 
Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 2038
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


doznaje sobie własnie przy queen is dead, a tu rotfl moje życia:

She said : "Eh, I know you, and you cannot sing"
I said : "That's nothing - you should hear me play piano"

geniusz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:07, 14 Lip 2009
Paranoia
tourist

 
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paranoid Android


Boże, ludzie, boję się was! Smile

To przecież artysta ponadczasowy, teksty czasem wydają się banalne i wręcz dziecinne, ale ile w nich szczerości, prawdy, miłości i tego wszystkiego, czego brakuje innym zespołom (mogę powiedzieć, że nawet Radiogłowym)

Mówicie - 'wiocha'. A ja się pytam GDZIE?

Mozz jest razem z RH i Albarnem i całym britpopem (Suede, Pulp etc.)
na szczycie mojej muzycznej listy.

Byłam na koncercie w Warszawie i muszę powiedzieć, że to była uczta może nawet większa od berlińskiego Radiohead.

Byłam w najlepszym miejscu.
Najlepszym.
Nie równo na środku, a trochę po lewej stronie, przy bramkach. Mocno już się do nich przytuliłam, żeby nikt nie wypchał mnie z najlepszego miejsca, najbliżej sceny.
Nieprzerwane stanie na nogach od 12:30 do 20:00 przejawia się dość dużym bólem kręgosłupa, ale nikt się tym nie przejmował. Za paręnaście minut miał wyjść support.
Doll & The Kicks.

Naprawdę fajnie grali, podobało mi się.
Jednak czym oni byli przy Tym, który miał wyjść o 21:00?

Nastała cisza i kompletny zmrok. Następnie powoli narastające dźwięki... Coraz głośniejsze i miło niepokojące, typowo koncertowe. Reflektor zaczął szaleńczo migać, w rytm (?) wszechobecnego huku.
I w tym momencie dostrzegłam oświetloną od tyłu postać. Majestatycznie weszła na scenę.
Tak, to był On.

Wraz za Nim reszta zespołu. Wszystkie reflektory oświetliły teraz Jego.
Stał przede mną prawdziwy, piękny, legendarny...

MORRISSEY.

Bordowa, lekko rozpięta, elegancka koszula, podkreślająca szyk złotego wisiora i niezmieniona przez te 30 lat, charakterystyczna fryzura. Jedyna zmiana, to tylko włosy przypruszone srebrem.

W sali rozległy się rozkosznie niezdarne słowa wypowiedziane tym wywołującym przyjemne ciarki głosem: „Dziędobri, Warsaw!”

I w sekundę po tym rozległy się dźwięki 'This Charming Man'...
Samego koncertu opisywać nie będę, bo byłoby to raczej niemożliwe, oddać emocje, jakie panowały tego wieczora. Muszę za to wspomnieć o sytuacjach dla mnie najważniejszych.
Czułam się najbardziej wyróżnioną osobą wśród tego tłumu...
Zacznijmy od tego, że boski Morrissey zagrał moją ulubioną piosenkę, tę za czasów, kiedy śpiewał jeszcze w The Smiths - 'You Just Haven't Earned It Yet, Baby', ale to jeszcze nic.

Rzucił w moją stronę jedną ze swoich koszul (zmienianych czterokrotnie na warszawskim koncercie). Od tej pory byłam cała mokra od Jego (wręcz świętego dla nas - fanów) potu. Następną godzinę wyglądało tak, jakby bardzo chciał zadbać o to, żebym czasem nie wyschła, ciągle podchodząc i delikatnie kropiąc cudownymi kropelkami pochodzącymi z Jego legendarnego ciałka Smile

Oczywiście cały czas podchodził do fanów po lewej stronie i podawał rączkę.
Wiele razy, ale za żadnym nie dosięgnęłam Sad
Byłam jedyna taka mała wśród tego tłumu składającego się głównie z wielkich facetów...

na moje szczęście Morrissey po bisie podszedł znów i... wyciągnął rękę prosto do mnie... patrzył mi w oczy, a ja nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę...
Z obydwóch stron wyciągnięte były długie łapy reszty fanów. I moja. Taka krótka, a tak spragniona tego królewskiego dotyku...

I stało się. Morrissey wyciągnął się tak mocno, że prawie zleciał ze sceny, ale dosięgnął mnie.
DOSIĘGNĄŁ.
Uścisnął swoją ciepłą dłonią moją rękę, kiedy innym dawał ją tylko dotknąć. Uścisnął i patrzył mi głęboko w oczy.
Byłam sparaliżowana z radości. Widziałam tylko Jego świetlistą, sympatyczną twarz i piękne, morsko-niebieskie oczy. Mówił coś do mnie ze ściągniętymi (jakby z litością) brewkami, nadającymi mu wygląd troskliwego, kochającego tatusia i trwał w tym uścisku.


Nie wiem, kiedy to się skończyło. Wiem, że po tym wydarzeniu uśmiech niedowierzania nie zszedł mi z twarzy do teraz, kiedy to wspominam.

I już taka sama wręcz sytuacja z basistą, Solomonem Walkerem nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. On także zauważył, że nie umiem dosięgnąć do jego ręki i wysilił się, jak mógł, żeby uszczęśliwić dziecko ^^

Potem jeszcze miałam zaszczyt wymacać butelkę wody, z której pił w przerwach między utworami.

Nigdy w życiu nie czułam się tak wyróżniona i tego wieczoru byłam najszczęśliwszą osobą na Ziemi - jestem tego pewna.
Koncert sam w sobie niesamowicie udany, setlista wręcz idealna, fani pełni entuzjazmu i nasz bohater, mistrz, geniusz Mozziu mile zaskoczony takimi reakcjami na swój występ. Chyba dobrze będzie wspominał swój pierwszy wypad do Polski. Może na tyle miło, że jeszcze tu wróci Smile

a wtedy bez zastanowienia przyjadę Go posłuchać znowu. I znowu będzie tak wspaniale...
MORRISSEY - dziękuję Ci za to wszystko.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 10:47, 22 Lip 2009
sheep
tourist

 
Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Paranoia, jak miło spotkać kogoś z takimi samymi odczuciami co do koncertu jak ja ^^ Moz to niesamowity człowiek. Również należę do grona szczęśliwców, którym udało się uścisnąć z nim dłoń Very Happy takich rzeczy się nie zapomina Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:52, 02 Cze 2011
Blackberry Belle
blackstar

 
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań


wiem, że tamten post jest sprzed 2 lat, ale ta relacja z koncertu mnie wzruszyła Wink
też miałam tam być, ale siedziałam wtedy w jakieś dziurze pod Poznaniem, bo miałam praktyki i nie mogłam pojechać.
jak szybko znajdę pracę, to zobaczę go w lipcu.
jak mi się uda i będzie There Is a Light That Never Goes Out, to chyba umrę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MORRISSEY & The Smiths
  Forum Radioforum Strona Główna » Inna Muzyka
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 2 z 2  
Idź do strony Poprzedni  1, 2
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © phpBB Group
Theme designed for Trushkin.net | Themes Database.
Regulamin